dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Żal do najbliższych
beata73  
26-09-2006 20:24
[     ]
     
Wczoraj moja córeczka skończyłaby miesiąc. Dziś mija miesiąc odkąd mnie opuściła. Mój świat się zmienił, wypaczył, przewartościował ale ja to nadal ja. Mam te same uczucia i targają mną te same emocje tyle tylko, że teraz mój mózg ustalił im inne priorytety. To zrozumiałe, że wolimy przebywać wśród ludzi wesoły i uśmiechniętych. Stronimy od ponuraków i smutasów... ale w obliczu tragedii, która nas dotknęła liczymy na wsparcie... zwłaszcza najbliższych.

Pamiętam jak urodziłam Krzysia. Babcie dosłownie i za przeproszeniem "sikały po nogach" i prześcigały się kupowaniu ciuszków, zabaweczek i innych pierdułek "niezbędnych" niemowlakowi. Pierwsze małe urodzinki, czyli miesiąc życia, obchodzone były hucznie i od samego rana. Wczoraj swoje pierwsze małe urodzinki miała Wiki. Żadna babcia nie zdobyła się na telefon, żadna nie poprosiła aby w jej imieniu zapalić Wiktorii świeczuszkę, przesłać buziaka. Tak naprawdę nigdy nie usłyszałam z ich ust jej imienia. Mam do nich żal. Mam ochotę wydrukować im listę życzeń rodziców po stracie. Chcę żeby przestały zachowywać się tak jakby w moim życiu był tylko Krzyś. Jestem matką dwójki dzieci... pięknych, mądrych i kochanych. Cóż z tego, że tylko jedno z nich mogę przytulić. Drugie żyje w moim sercu, przytulam je duszą, oglądam wspomnieniami. Jedno i drugie kocham jednakowo. Boże, chcę tylko zrozumienia...

Pozdrawiam, 
Beata,

mama Krzysia, Wiktorii [*] i Adrianka.

Re: Żal do najbliższych
Patrycja  
26-09-2006 21:53
[     ]
     
Witam.Doskonale Cię rozumiem,wiesz? Ostatnio byly imieniny mojego Aniolka Mateusza i oczywscie sama poszlam na cmentarz bo nikomu nie przyszlo do głowy ze to dla mnie wiele znaczy,że to tez jest ich wnuk,siostrzeniec itp.
Po pogrzebie 5 lat temu Mateusza tak około po miesiacu wszyscy nagle zaczeli mi dawaqc do zrozumienia ze maja mnie dosc,mojego placzu,ciagłego mówienia o Aniołku itp.Poczułam się wtedy podwojnie skrzywdzona no bo przecież Ci na kt orych tak bardzo liczyłam-moi najblizsi-nie rozumieli mnie a najgorsze ze nie probowali nawet zrozumiec..To bolało i dalej boli.
Kiedy rok temu straciłam kolejne dziecko to owszem głaskali mnie po glowie,wspołczuli itp ale szybko dodali ze "jeszcze bedziesz miala dziecko" "ze wszystko bedzie dobrze" ale do cholery nic nie jest dobrze!Ja nie potrzebuje wspołczucia i pokazywania mi na każdym kroku ze tyle na okolo dziewczyn w ciazy a ja nie!
Teraz okazało się ze mam problemy z zajsciem w ciąże i oczywiscie skupili sie na tym.Tak jakby to mialo byc moje pierwsze dziecko,tak jakby nic wczesniej sie nie stało...
I nawet już nie oczekuje ze ktoś będzie chodził na cmentarz (zwłaszcza ojciec Mateusza-mój były mąż,ktory ma teraz swoje PRAWDZIWE dziecko) ale chciałabym żeby przestali z pretensją w głosie pytac-"co się smucisz,przecież nie masz powodów?" Niech zrozumieja w końcu ze tak jak każda matka która ma chwile zwątpienia,ktora ma gorszy dzień tak ja mam do tego prawo.
Tyle że mam swojego Aniolka w niebie. Matki martwią sie o swoje dzieci i ja też sie martwie o swoje Aniołki -czy im tam gdzies jest dobrze. Matki smuca sie problemami swoich dzieci a ja smuce sie ze takich nie mam i ze nie moge swoich Aniołków przytulić..ITP...ITD...
Nie wymagam od obcych ludzi zeby domyślali się dlaczego sie nie usmiecham ale chcialabym żeby najblizsi zdobyli sie chociaz na przytulenie mnie skoro nie potrafia o tym wszystkim mowic,więc niech czasem pozwola mi wyrzucic z siebie ten natłok mysli,pragnień i niespełnionego maciezyństwa.Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej.To naprawdę wystarcza.
Mam nadzieje że kiedyś nasi najblizsi to dostrzegą...Mam nadzieję..
Pozdrawiam gorąco i ściskam
(****) dla naszych Aniołków 


Re: Żal do najbliższych
beata73  
27-09-2006 17:01
[     ]
     
Wiesz Pati, czasami mam wrażenie, że każdy czy to z naszych najbliższych czy znajomych musiałby przejść to piekło na ziemi, którego my doświadczamy. Nie życzę jednak tego najgorszemu wrogowi więc pozostaję dalej w niemym krzyku rozpaczy niezrozumienia.

Mateuniu, to dla Ciebie kochanie [*]

Tulę mocno, 
Beata,

mama Krzysia, Wiktorii [*] i Adrianka.

Re: Żal do najbliższych
ewel  
27-09-2006 10:48
[     ]
     
Beatko...
Pisałam do Ciebie kiedy przeczytałam o Twojej Córeczce. Pisałam, że myślę o Was bo modlić się nie potrafię. Ale wiem jak ciepło myślę.
I wiem też jak bardzo Cię rozumiem.

Pierwszego Synka straciliśmy 1 grudnia 2004 roku. Krótko potem były święta i nawet osoby z mojej najbliższej rodziny nie rozumiały, że mogę zupełnie nie chcieć tych świąt, że mogę zupełnie nie chcieć krzywić twarzy w sztucznym uśmiechu...
Rok później, poza nami-najbliższymi, nikt nie pamiętał, że to jest DATA naszego Synka. Każdy ma jakąś datę... niektórzy jedną, tym bardziej istotną...

17 sierpnia 2005 roku straciliśmy naszego drugiego Synka.
Wszyscy nabrali wody w usta. Zachowywali się jakby nigdy nie istniał. A On był! Budził się we mnie, przeciągał, zasypiał... (czemu to nie przestaje boleć choć na chwilę...?)
Poza mną, mężem i naszymi dziewczynkami nikt nie pamiętał by 17 sierpnia tego roku zapalić "roczną" lampkę. Boli.
Mam żal do rodziny i przyjaciół. Tak, wiem... każdy ma własne problemy ale ja pamiętam o ich datach. Może nie o wszystkich ale o tych najważniejszych tak. A oni zapomnieli. I tego im nie zapomnę. Czy tak wiele chcę...?

Trzymaj się ciepło.
Jestem z Wami myślami i zawsze będę. 
ewel
Mama 2 ziemskich córek i 2 synków w niebie [*][*]

Re: Żal do najbliższych
beata73  
27-09-2006 16:51
[     ]
     
Czasami jestem taka zła na ludzi! Ja wiem, jak trudno się zachować w takiej sytuacji ale na Boga! Trochę logicznego myślenia jeszcze nigdy nikogo nie zabiło! W sytuacjach kiedy nie wiem jak się zachować lub co powiedzieć staram się najpierw wejść w położenie tej drugiej osoby i zastanawiam czy mnie by takie słowa pocieszyły czy zabolały. Najbardziej nienawidzę słów: "masz synka". MAM! I KOCHAM GO NAD ŻYCIE! MAM TEŻ CÓRKĘ! Czasami mam ochotę spytać się jednej czy drugiej osoby czy gdyby zmarło jedno z jej dzieci pocieszyłyby ją słowa: "masz przecież jeszcze jedno dziecko". Do cholery! Przecież to nie worki z ziemniorami, jak jeden wypadnie to nie odczuwa się straty.

Nie wiem czemu tyle we mnie złości... chyba najbardziej odczuwam brak zrozumienia. To jak walenie głową w mur. Przecież ja nigdy nie zapomnę o Wiki! NIGDY! Być może nadejdzie dzień kiedy myśląc o mojej małej wróżce będę potrafiła się uśmiechnąć ale nigdy o niej nie zapomnę. To moja córcia, skarbek mamusi. Wszystkim dookoła wydaje się chyba, że jak nie będą o niej mówić to uruchomi mi się w mózgu klawisz DELETE i będzie po sprawie. Litości! Wiktoria zawsze będzie we mnie żyła.

Pozdrawiam, 
Beata,

mama Krzysia, Wiktorii [*] i Adrianka.
Ostatnio zmieniony 27-09-2006 16:51 przez Beata73

Kochana
beata73  
27-09-2006 16:57
[     ]
     
W całej tej mojej złości zapomniałam o światełkach dla Twoich dwóch małych czarodziejów, Bartusia i Kubusia.

Mali czarodzieje to dla Was [*] [*]

Trzymaj się Kochana cieplutko,
Tulę mocno, 
Beata,

mama Krzysia, Wiktorii [*] i Adrianka.
Ostatnio zmieniony 27-09-2006 16:57 przez Beata73

Re: Żal do najbliższych
sylwiaewa  
27-09-2006 11:51
[     ]
     
Słyszałam, ze gdzieś na stronie jest lista życień rodziców po stracie dziecka. Czy mozecie wskazać mi adres tej strony lub przesłać meilem tą listę. Przepraszam za dziwne pytanie ale z wiadomych względów jestem ostatnio zakręcona bardzo i nie myślę co robię i jak.
Pozdrawiam
mama Aniołka Mai (*)
http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec392.htm 


Re: Żal do najbliższych
monikarz  
27-09-2006 12:05
[     ]
     
proszę tutaj jest lista
http://www.dlaczego.org.pl/tekstystrata.htm 
Monika - mama Tymoteuszka

ponad wszystko jesteśmy rodziną...
http://www.tymoteuszkowi.blog.pl/

Re: Żal do najbliższych
Alkione  
27-09-2006 14:49
[     ]
     
Ja już się poddałam, już nie daję rodzinie okazji na wyciągnięcie do mnie ręki. Nigdzie nie chodzę, z nikim nie rozmawiam bo wiem, że jak zwykle będę udawać, że nic się nie stało, że Amelki nie było. Jej babcia, moja teściowa, chodzi na grób bardzo często ale nie wiem czy dla Ami czy dla swojej pierwszej córeczki, która leży z nią w 1 grobie. Raz po pogrzebie zapytała mnie jak się czuję i na tym koniec. A myślałam, że ona zrozumie, przecież też straciła dzeicko. 
Alkione

Re: Żal do najbliższych
beata73  
27-09-2006 17:04
[     ]
     
Kochana,

wyryłam w pamięci Twój piękny wierszyk. On jest dla mnie jak gwiazda na pochmurnym niebie. Umieszczę go na pomniku Wiktorii.

Tulę... i rozumiem Cię 
Beata,

mama Krzysia, Wiktorii [*] i Adrianka.

Re: Żal do najbliższych
dagmara  
27-09-2006 18:35
[     ]
     
...wiesz - to było wtedy jak poroniłaś...
...pamietasz ? to było zaraz po tym jak mały ci zmarł...
...wiem,wiem - przypominam sobie - wtedy gdy trzeci raz w ciążę zaszłaś - sorry, że ci to przypominam, wiem że to nieprzyjemne wspomnienia...
Takie skojarzenia ze śmiercią moich Dzieci mają osoby które mnie otaczają.Albo gadają bez sensu albo boleśnie gryzą się w język, żeby nie daj Boże nie poruszać "nieprzyjemnego" tematu.
Przecież to szlag człowieka może trafić!!!Uśmiechaj się, zapomnij, daj sobie spokój...Kiedyś nie wytrzymam i będę miała więcej wrogów niż przyjaciół!
Mam adoptowanego Syna, który pojawił się w naszym domu zanim dowiedziałam się o pierwszej ciąży.Nie z przymusu czy chęci zastąpienia tylko z potrzeby.Więc jasne jest do cholery że jest WAŻNY!!!Za to mniej jasne są stwierdzenia typu - masz syna więc przestań się zadręczać i nie histeryzuj.Albo oni są nienormalni albo ja tu czegoś nie rozumiem...:(
Pozdrawiam wszystkie aniołkowe mamy i życzę Wam dużo sił do walki ze swoim cierpieniem i ludzką głupotą. D. 


Re: Żal do najbliższych
Patrycja  
27-09-2006 22:34
[     ]
     
Czytam wazse odpisy i tak mysle i myśle....Kiedyś zapytałam kumpelę ktora słynie z tego ze wali prawdę prosto w oczy "dlaczego ludzie zachowują się w stosunku do mnie tak a nie inaczej?"Popatrzyła na mnie i powiedziała że luzdie się dzielą na takich którzy naprawde nie umieją sie zachowac w takich sytuacjach,na takich którzy naprade próbuja się wczuc w ta sytuację i na takich którzy maja głeboko w dupie że kogoś spotkała taka tragedia bo nigdy jej nie doświadczyli a są egoistami którym ma być w zyciu tylko dobrze.
Potem analizowałam otaczających mnie ludzi i tych najblizszych i tych "dalszych" i wnioski mnie zdolowaly.
Przyjaciele którzy byli obo mnie 5 lat temu z perspektywy czasu moze rzeczywiscie nie wiedzieli jak sie zachowac,ale mogli chociaz przy mnie byc i trzymac za ręke-nie zrobili tego.
Rodzice na początku może i wspierali mnie bo sami stracili 20 lat temu dziecko (urodziło się martwe) ale po miesiacu drazniła ich moja apatia,depresja,płacz.Przeistaczyli się w chodzące za mną dwa szpiegi ktore wywoływały poczucie winy że taka jestem i tak sie stało a nie inaczej
Zaś wskazanym przez kumpele egoista byl mój juz byly mąż,który po pogrzebie Mateusza podwiózł mnie pod dom i pojechał wymienić coś w aucie bo " przeciez sie umówiłem z facetem i co ja mu powiem?że nie przyjechałem bo miałem pogrzeb?" (oryginalny cytat). Potem wiele jeszcze podobnych tekstów,więc bardziej mi przeszkadzał niż pomagał a co tu dopiero mówić o wspominaniu przez niego swojego syna.Teraz ma córke(choc nie chciał mieć "bachorów") i na cmentarzu nie ma go nie tylko w rocznice ale wogóle.Jak kiedys stwierdzil to nie jest dziecko tylko płód a dokładnie jego strzątki więc o co tyle hałasu?
Teraz kiedy rok temu stracilam kolejne dziecko mam przy sobie partnera-prawdziwego ojca moujego dziecka który czuje to smao co ja i pamięta o rocznicach,datach i rozmowach o tym wszystkim ze mna.Jest rodzina ale ona skupia sie tylko na problemach z zajsciem w ciazę no bo przeciez chca byc dziadkami i babciami PRAWDZIWYMI.(to słowo mnie osobiście wk...)
Ale tak naprawde dalej jestem z tym wszystkim sama i chyba przestalam już liczyć na to że ktoś mnie zrozumie
Obiecałam sobie jedno-że jeśli będe miała dziecko to bede mu opowiadać o jego rozdeństwie tam gzdies na gorze,żeby pamiętali,żeby umieli w przyszlości zrozumiec że wsoarcie najbliższych jest bardzo ważne.Zeby wyrosło na człowieka ktore nie odwróci się od kogoś kto będzie potrzebował zrozumienia
Dlatego ciesze sie że jest taka stronka jak ta bo lżej jest gdy swe żale wyrzuci sie w kierunku innych,bo świadomość że ś aosoby ktore rozumieja dofaje mi sił choć chciałabym żeby już więcej nie było Aniołkowych mam
Pozdrawiam gor aco
(*****) dla wszystkicjh Aniołków 


Re: Żal do najbliższych
monikarz  
27-09-2006 22:45
[     ]
     
w niedzielę minął miesiąc odkąd urodziłam Tymoteuszka, takie jego małe urodzinki, pamiętaliśmy o tym tylko my - mąż i ja

Jutro minął 4 tygodnie jak odszedł od nas... pewnie tylko my o tym wspomnimy...
czasami myślę, że życie innych ludzi toczy się dalej, wracaja do swoich codziennych zajęć...
tylko my zostajemy na placu boju...
to takie smutne...
ale tak też sobie myślę, że jeszcze 4 tygodnie temu tez nie wiedziałabym jak mam się zachować co powiedzieć matce, która straciła dziecko...
jak całe życie może się zmienić w ciągu sekundy
w ciągu sekundy jesteśmy mądrzejsi o całe wieki... 
Monika - mama Tymoteuszka

ponad wszystko jesteśmy rodziną...
http://www.tymoteuszkowi.blog.pl/
Ostatnio zmieniony 27-09-2006 22:46 przez monikarz

Re: Żal do najbliższych
Alkione  
28-09-2006 00:17
[     ]
     
Tylko my wiemy jakie to nasze życie jest kruche. Tylko my wiemy ile trzeba sił by przez to życie iść. Wolałabym nie wiedzieć, wolałabym nadal żyć w tej błogiej nieświadomości z moją Amelką w ramionach.
Światełko dla naszych Aniołków, których odejście, w tak bolesny sposób otworzyło nam oczy (*****) 
Alkione

Re: Żal do najbliższych
ewel  
28-09-2006 13:08
[     ]
     
monikarz napisał(a):
> jak całe życie może się zmienić w ciągu sekundy

> w ciągu sekundy jesteśmy mądrzejsi o całe wieki...


Bolesna jest ta prawda...
A kiedy mija kolejna sekunda zmienia się nasze podejście do świata, zmieniają priorytety, otwierają oczy, zaciskają pięści, weryfikują znajomości i przyjaźnie... oj ty życie...

Światełka dla wszystkich Waszych Aniołków [***] 
ewel
Mama 2 ziemskich córek i 2 synków w niebie [*][*]

Re: Żal do najbliższych
Peppetti  
28-09-2006 12:41
[     ]
     
Ja też mam żal do rodziny... znajomych, przyjaciół. Gdy leżałam w szpitalu.... jeszcze z Łukaszkiem w brzuszku.... i walczyłam o Jego przetrwanie mój telefon był gorący od telefonów znajomych. Wszyscy pytali się o sytuację, dodawali mi otuchy. Dziś myślę, że nie zdawali sobie sprawy z powagi sytuacji (inaczej by nie zadzwonili). 01 sierpnia wraz z porodem i śmiercią Łukasza mój telefon zamilkł. I milczy właściwie do dziś. Wnerwia mnie to, że ludzie udają, że nie widzą różnicy w moim wyglądzie - nie widzą, że nie mam już brzucha, albo udają na ulicy, że nie widzą mnie (zatrzymują się przed wystawą sklepową, przechodzą na drugą stronę). Wszyscy zachowują się jakbym nigdy nie była w ciąży. ....czasem czuję się jak trędowata....
A Ci co mają odwagę mówić o tym pocieszają w bardzo bolesny sposób. Tak jak Wam, mówią:
- przecież masz synka!
- gorsze są tragedie.. i tu dają przykład, że umierają kilkuletnie dzieciątka, że ktoś stracił kilkoro dzieci, że całe rodziny giną w wypadkach itp itp. Wszystkie te przypadki są olbrzymimi tragediami. Ale to, że mój Łukaszek umarł podczas porodu, nie oznacza, że był dla mnie mniej ważny, mniej kochany.
Najgorsze było dla mnie, gdy moja mama z wyrzutami powiedziała do mnie: I co masz zamiar codziennie jeździć na cmentarz?? to tak bardzo bolało...
na szczęście mam wspaniałą przyjaciółkę, która była ze mną cały czas... nie umiała o tym rozmawiać, ale była i płakała razem ze mną, mówiła mi, że jestem dla Niej bardzo ważna... to dzięki niej mimo wielkiego bólu w sercu czasem się uśmiechnę.. no i dzięki Wam - osieroconym rodzicom.

Ciepłe uściski dla Was i ['][']['] dla naszych dzieciątek.

Sylwia
Mama Kamilka i Aniołka Łukaszka 

Sylwia

Mama Kamilka (14 12 2003)
Aniołka Łukaszka (24 tc - 01 08 2006)
i Michałka (03 09 2007)

http://peppetti.bloog.pl

Re: Żal do najbliższych
martaimisio  
28-09-2006 17:57
[     ]
     
My z mężem zostaliśmy prawie sami, z nami była moja mama która oszalała ze szczęścia prawie tak jak my gdy urodził się KACPEREK i tak zostało... częściowo... moi bracia i tata wyjechali do pracy za granicę przed narodzinami naszego Synka( pierwszy wnuk moich rodziców) ale dzwonili codziennie i nie mogli się doczekać jak go zobaczą (mieli już wykupione bilety by przyjechać na chciny) jak dowiedzieli się o tym że nasza Kruszynka jest w bardzo ciężkim stanie i może umrzeć to płakałi przez telefon i nie mogłam z nimi się dogadać, śmierć zabrała nam synka 10 dni przed planowanymi chcinami nie mogli sobie wydarować że nie poznali NASZEJ KRUSZYNY osobiście tylko ślyszeli przez telefon i oglądali zdjęcia, tata i bracia już po pogrzebie powiedzieli mi że nie mieli Kacperka na rączkach jak żył ale na chwilę mieli go na rękach choć w trumnie nasza rodzina bardzo przeżyła i przeżywa śmierć KACPERKA chłopcy przejechali wiele tys. kilometrów by być z nami a przyjechali na drugi dzień po smierci Synka a mój teść i jego rodzina mieszkają od nas 5 km i mieli i mają za daleko do mojej Kruszyny wcale u nas nie byli i tak wygląda życie w takich chwilach oddziela się serce od rozumu i trzeba dać serce ... nie którzy go nie mają a żyją nie mogę się pogodzić z tym że tacy ludzie żyją a nasze Uwielbione Szczęście odzeszło... 
marta

dla mojego Kacperka (*)
1.05.2006 - 30 .06 2006

... bo miłość nigdy nie ustaje...

Re: Żal do najbliższych
Paulina14.11  
12-01-2013 18:58
[     ]
     
Doskonale Cię rozumiem z tym, że ja mam żal do Taty Nataniela za to, że praktycznie wcale o nim nie mówi, nie wychodzi z inicjatywą pojechania do małego. Nigdy nie powiedział mi, że za nim tęskni, że go kocha... 
Mama aniołka Natanielka(+14.11.2012 24tc) Ciocia aniołka Emilki(+02.10.2009)Siostra aniołka(+6tc)
http://natanielekdziegielewski.pamietajmy.com.pl/

Re: Żal do najbliższych
atusia13  
12-01-2013 21:41
[     ]
     
Nie oceniaj zbyt ostro taty Nataniela. Mężczyźni cierpią , tęsknią i kochają na swój sposób. Być może chodzi sam na cmentarz, a Ty nawet o tym nie wiesz. Czasami mężczyźni blokują wszystko co dotyczy dziecka, by mniej cierpieć....Czasami wystarczy rozmowa, czasami musi upłynąć wiele dni by najbliższa nam osoba się przed nami otworzyła. Pozdrawiam 
Beata
Mama Marcelka z wadą letalną ur.14.05.2009 - zm 24.03.2011 http://funer.com.pl/epitafium,marcel-wysocki,5849,1.html
Ostatnio zmieniony 12-01-2013 21:46 przez atusia13

Re: Żal do najbliższych
Ryba2508  
12-01-2013 21:46
[     ]
     
Żal w wielu sytuacjach może wynikać z nieporozumienia między nami.

Przeczytałam gdzieś, kiedyś ... i wklejam:

Ty i partner

Poronienie to tragedia nie tylko dla kobiety, to także bardzo często dramat dla jej partnera. Choć uczucia do dziecka u niektórych mężczyzn pojawiają się dopiero z chwilą jego narodzin (a niekiedy dopiero w jakiś czas po narodzinach), to inni czują się związani z dzieckiem praktycznie od chwili gdy usłyszą że będą ojcami. Dla nich poronienie partnerki jest także ogromnym przeżyciem. Jednak mężczyźni zwykle po pierwszych łzach, zamykają się w sobie, nie chcą rozmawiać o stracie dziecka, uważając to za niepotrzebne "rozdrapywanie ran". Dodatkowo bywa też iż mężczyzna czuje się poniekąd winny, że nie potrafił uchronić swojej kobiety przed nieszczęściem, nie obronił swego domowego ogniska.

Jedni starają się wmówić sobie, iż wcześnie utracona ciąża to jeszcze nie było tak naprawdę dziecko, inni uważają, że jeśli nie będą wracać do tego tematu, kobiecie będzie łatwiej zapomnieć. Wielu z nich stosuje prosty algorytm: jeśli mówienie = łzy = kobieta jest nieszczęśliwa, to nie mówienie = brak łez = kobieta jest szczęśliwa. Nie znaczy to jednak, iż mężczyźni nie przeżywają tego wydarzenia.



Iza Barton-Smoczyńska, psycholog prowadząca badania nad radzeniem sobie kobiet po poronieniu:
Mężczyźni przeżywają równie silnie śmierć dziecka jak i kobiety, jedyna różnica polega na potrzebie dzielenia się uczuciami. Dla kobiety bardzo ważne jest móc mówić, doświadczać wsparcia, nabywać zrozumienia i dzielić się swoimi przeżyciami. Dla mężczyzny ważne dostarczyć wsparcia partnerce (czyli zareagować zadaniowo na jej niepokój) i ukryć swoje uczucia złości, żalu, smutku czy bezradności.
Dla mężczyzny śmierć dziecka jest ekstremalnie trudną sytuacją. Jego partnerka płacze, cierpi i nie potrafi poradzić sobie z sytuacją. Od siebie mężczyzna wymaga, aby zrobić coś, co sprawi, że partnerka przestanie odczuwać żal. Jeżeli nie potrafi tego uczynić czuje bezradność, bezsilność i pogłębiającą się złość, co tylko wzmacnia jego tendencje do zaciskania zębów i wytrzymywania trudu czasu żałoby. Kłopotem jest wymaganie od siebie, aby znaleźć coś, co uleczy rany matki zmarłego dziecka - mężczyzna może tylko być obok i być z. "Tylko tyle i aż tyle".
Wśród reakcji mężczyzn przeważają w pierwszym okresie - szok, zaprzeczanie, zdziwienie, bezradność i nadzieja w późniejszych etapach pojawia się złość, ból, frustracja, gorycz i poczucie winy oraz poczucie osamotnienia, pustki wewnętrznej, odpowiedzialności i żalu.

Zdaniem Beaty Rosińskiej, terapeutki z Fundacji Rodzić po Ludzku, mężczyźni zwykle potrzebują szybciej zakończyć żałobę. W naszej kulturze mężczyzna musi być silny, stąd do tragedii nie chce wracać. A jeśli przestaje się rozmawiać o tym co ważne, to trudno jest zachować bliskość i czasem między dwojgiem najbliższych ludzi zaczyna rosnąć mur.

Kobieta brak rozmów i sygnałów pamięci o dziecku traktuje jako przejaw jego nieczułości, braku zrozumienia jej uczuć, a nawet braku miłości do dziecka. Dlatego też ogromnie ważną rzeczą jest, by w tej trudnej sytuacji, mimo wszystko starać się nie narzucać partnerowi swojej wizji żałoby, pozwalając mu na przeżycie jej po swojemu, a jednocześnie przekazując mu w jasny sposób, by respektował takie formy radzenia sobie ze stratą, jakie są w stanie pomóc kobiecie. 


Re: Żal do najbliższych
magdaJ24  
12-01-2013 22:20
[     ]
     
U mnie dokładnie tak było...mąż niechętnie rozmawiał o małej,niechętnie chodzi ze mną na cmentarz...aż się zastanawiałam czy on wogóle ją kochał.Okazało się że jest dokładnie tak jak w tym tekście...też kocha i cierpi ale mnie kocha więc nie może patrzeć na moje łzy bo wie że w żaden sposób nie może mi pomóc i dlatego unika wspólnych wyjść na cmentarz.Uświadomiły mi to mamy na forum, potem porozmawiałam z mężem o teraz rozmawiamy o Justysi,o tym jaka była i jaka byłaby teraz... 


Re: Żal do najbliższych
Ulla888  
12-01-2013 23:11
[     ]
     
Witam.U mnie mąż jest razem ze mną wspiera mnie i mam w nim oparcie lecz nie mogę liczyć na moje rodzieństwo mówią że żałoby już wystarczy nawet nie pamiętali go w czasie świąt, nie umiem ich zrozumieć jak tak można ,przytulam cię mocno a dla naszych aniołków kolorowe i cieplutkie światełka(*)(*)(*)(*)(*)(*)
Mama Łukasza i Aniołka Pawełka (*05.09.2012r +25.09.2012r)http://kruszynko.blog.pl/ 
ulla

Re: Żal do najbliższych
Ryba2508  
13-01-2013 10:17
[     ]
     
Jest potrzeba czasu i zrozumienia, współczucia. Potrzebna jest możliwość wylania łez.
Trzeba sobie dać czas a nie starać się skrócić ten czas żałoby.
Czas żałoby ma swoje prawa i swoje etapy, które pozwolą dopiero wtedy powrócić człowiekowi do życia.
Otoczenie, rodzina chcąc pomóc doradza żeby już się nie zamartwiać, podnieść się, nie płakać, nie myśleć o tym cały czas, że przyszłość przed nami, że będą jeszcze inne dzieci…!

Emocje, które przeżywa kobieta, której dziecko umarło są niechciane przez rodzinę.

Stany i uczucia nieakceptowane gdzieś w nas się błąkają i szukają ujścia albo w sposób zdrowy albo zaczynają nam szkodzić. Tego stanu nie wolno tłumić radząc nie myśleć o stracie dziecka.

światełka dla Waszych Aniołków (*)(*)(*) 


Re: Żal do najbliższych
Assia  
13-01-2013 14:44
[     ]
     
Być może Twój mąż postanowił "być silny". Być może uznał, że w ten sposób Ci pomoże. Wiem od mojego męża, że dla niego najtrudniejsze było to, że ja płakałam, a on nie miał pojęcia, jak mi pomóc. Nie sądzę, by Twój mąż zapomniał o Waszym synku, po prostu cierpi inaczej. Jedyną rzeczą, jaką mogę Ci doradzić, jest szczera rozmowa. Być może trzeba mu wprost powiedzieć, że takie milczenie Ci nie pomaga, a wspólne wspominanie i łzy - tak. Dużo sił życzę. 
mama Tymka +* 14.07.2012 (37 tc)

Re: Żal do najbliższych
donata  
13-01-2013 15:52
[     ]
     
Jestem mama tragicznie zmarlej Franzi lat 7-dem.Uwazam ze to bardzo wazny temat.Mysle ze jestesmy nowym pokoleniem ,pokoleniem ktore chce przezyc zalobe swiadomie.moze dlatego spotykamy tyle sprzeciwu na naszej drodze.W zaleznosci od wieku (ja mamm 44lata)przed prawie 9-wiecioma laty stracilam coreczke .Calkowicie nie dostalam zrozumienia ze strony rodziny ,malo tego dostawalam ciagle nowe poczucie winy ze to nie tak ze jestem katoliczka i nie powinnam tak rozpaczac.Wszystko to bardzo ozieblo dodatkowo kontakty z moja rodzina.Kiedys pewien ksiadz powiedzial mi "miej odwage przezywac zalobe jak dlugo potrzebujesz "nie zrozumial nikt.Kontakty ograniczylam do minimum ,potrzebowalismy sami z tym sie uporac jest to o wiele ciezej ale ja tak potrzebowalam. Wiem ze jak bede gotowa kiedys moze sprubuje odnowic kontakty ale napewno ten dzial zaloby zostanie wylacznie naszym.Bralam kiedys udzial w seminar "jak przezyc zalobe .Bardzo ciekawe spotkanie ,bylam jako jedyna matka po stracie reszta to rada parafialna i kazdy zainteresowany mogl brac udzial .Kiedys smierc dziecka to bylo tabu ,trauma z tym zwiazana byla przenoszona na nastepne pokolenia .Patrzmy na swoje uczucia ,to moje spostrzezenie .Pozdrawiam serdecznie Franzi-mam 


Re: Żal do najbliższych(skutki nie przezycia zaloby)
donata  
13-01-2013 15:55
[     ]
     
Brakujace ogniwo
62 lata szukalam utraconej czesci samej siebie.Gdy mialam 21 lat powiedziano mi,ze to dla mojego dobra.Tak bardzo staralam sie w to wierzyc.Gdy mialam 21 lat plakalam i powiedziano mi ,ze powinnam wziasc sie w garsc.BRAKUJACE OGNIWO.
62 lata szukalam utraconej czesci samej siebie.

Gdy mialam 21lat powiedziano mi ,ze to dla mojego dobra .Tak bardzo staralam sie w to wierzyc.
Gdy mialam 21 lat plakalam i powiedziano mi,ze powinnam wziasc sie w garsc.Tak bardzo staralam sie w to wierzyc.Tak bardzo staralam sie przestac plakac.

Gdy mialam 21 lat powiedziano mi ze bede miala jeszcze inne dzieci.Bardzo staralam sie widziec to w ten sposob.

Gdy mialam 21 lat probowalam zyc, jakby nic sie nie stalo.

Gdy mialam 26 lat nie mialam innych dzieci.Powiedzieli "Patrz ,wszystko wokol takie piekne".Przytaknelam ,ale wciaz brakowalo mi czesci samej siebie.

w duchu myslalam ,ze musze byc zla matka.
Powinnam by szczesliwa.
A zycie toczylo sie dalej.
Pelzajacy smutek ,ktorego nie moglam strzasnac.
62 lata czekalam na kogos ,kto powie "to tak boli".
ktos to powiedzial i moja utracona czesc samej siebie odnalazla sie,narodzila sie na nowo.

Moje kochanie, moje dziecko,moje marzenia.
Byles moim pierwszym krokiem do wiary w przyszlosc.
Ty ,moje dziecko ,moje brakujace ogniwo.
Tyle lat bylam izolowana od Ciebie i samej siebie.Dzis moj bol jest "oczyszczony".
Wciaz nie wiem "DLACZEGO",ale wiem,ze mam prawo do zaloby.
I pamieci.
I przyznania sie,kim byles i jestes dla mnie.
Dziwne ,dzis w wieku 83 lat czuje ze naprawde moge zyc dalej.

83-letnia mama.

To wlasnie skutki nie pozwolenia przezyc zaloby. 


Re: Żal do najbliższych
Paulina14.11  
13-01-2013 16:02
[     ]
     
No właśnie to jest duży problem, że masa ludzi mówi nie płacz tak musiało być, jak płaczesz to tylko się zadręczasz, żyj dalej jesteś bardzo młoda, czas zapomnieć. Ja nie chce zapominać, chce słuchać kołysanki i myśleć o moim synku. Chcę płakac kiedy jest mi to potrzebne, śmiać się gdy mam na to ochote... 
Mama aniołka Natanielka(+14.11.2012 24tc) Ciocia aniołka Emilki(+02.10.2009)Siostra aniołka(+6tc)
http://natanielekdziegielewski.pamietajmy.com.pl/
Ostatnio zmieniony 13-01-2013 16:02 przez Paulina14.11

Re: Żal do najbliższych
Assia  
13-01-2013 21:43
[     ]
     
Dopiero co straciłaś synka. Nikt nie może od ciebie wymagać, byś zaczęła "żyć dalej". Opowieści o tym, że "jesteś młoda i jeszcze będziesz miała dzieci" należą do tych moich "ulubionych", po których zazwyczaj mam ochotę wziąć coś ciężkiego i rzucić tym w rozmówcę. Pytam wtedy tylko, czy uważa, że mój syn to przedmiot, który się zepsuł i mam się nie przejmować i zrobić sobie nowy. Zazwyczaj wtedy milkną głupie komentarze. Myślę, że kłopot w tym, że my, mamy po stracie, z naszym żalem i łzami jesteśmy dla otoczenia niekomfortowe - nasz płacz zmusza innych do otarcia się o żałobę, a to burzy ich bezpieczny świat. A co do zapominania. Czy można zapomnieć o swoim życiu? Twój synek był częścią Twego życia, jak niby masz zapomnieć o sobie? Zresztą wspominanie naszych dzieci, jakie były kochane, śliczne... to nasza ulubiona czynność. 
mama Tymka +* 14.07.2012 (37 tc)

Re: Żal do najbliższych
mery.k  
15-01-2013 15:22
[     ]
     
Mój mąż na początku był tak zamknięty w sobie że gdy na niego patrzyłam bolało mnie 2 razy bardziej. Dostałam dobrą radę zeby dać mu to przeżyć po swojemu. Tak zrobiłam. Ja więcej mówię o Kacperku, przypisuje mu pewnego rodzaju wyjątkowość. Boli mnie gdy ktoś niechce mówić o nim wydaje mi się, że ktoś niechce słuchać o moim życiu. Czasami wydaje mi się, ze jestem z tym wszystkim sama więc dlatego znalazłam to forum i tu odnjduję zrozumienie takie jakiego potrzebuję. 


Re: Żal do najbliższych
mama E M I  
16-01-2013 14:31
[     ]
     
Mnie też denerwuje jak inni reaguja jak mówię o swoich dzieciach, a zazwyczaj po prostu nic nie mówią udają że nie słyszą :( Nawet mój narzeczony nie chce mówić o dzieciach woli udawać że ich nie było:( chyba ma taki mechanizm ochronny nie wiem ale ja czasami potrzebuję popłakać za moimi dziećmi za którymi tęsknię i będę tęsknić cale życie i nic na to nie poradzę a Inni niech udają ze dzieci nie było mam to w nosie chociaż boli ta obojętność :( 
Mama Aniołkowa Maciuś21.11.205, Igorek i Ewcia 04.07.2012
Kocham Was nad życie mama

Re: Żal do najbliższych
Magija  
15-01-2013 15:35
[     ]
     
Mam straszny żal do moich najbliższych, za niemówienie o Tymusiu, sprawiają wrażenie, że nie istniał, ze go nie było. Nie mówi się o nim, nie wspomina, nie wypowiada jego imienia. Na wspomnienie, na wypowiedzenie Jego imienia wzdrygają się, bo to temat niechciany.
Zaraz po tym jak TYmuś zmarł, przerzucali nas jak gorącego kartofla, nie chcieli pomóc. Bo sami pewnie sobie nie radzili, chcieli odrzucić najgorsze od siebie. Bo w ich ułożonym świecie, po prostu to nie pasowało.
Nie potrafili zmierzyć się z własnym smutkiem więc woleli wyprzeć.
Nikt oprócz mojego męża, mojej mamy i kuzynki, nie mówi i nie mówił na temat naszego Synka.
To okropne, kiedy wie się, że dziecko było, żyło kilka miesięcy, było wyczekiwane, uwielbiane przez wszystkich, nagle przestało istnieć.
I teraz gdy zaczęłam poszukiwania pracy, totalny brak zrozumienia, moje mówienie, że ja już nie potrafię, że nie chcę pracować z ludźmi zderzyło się z teorią, że to moja fanaberia, że to ja sobie wymyśliłam, że nie chce itd. Przykre to, ale od dawna już wiem, że umiesz liczyć licz na siebie. Ja się tego żalu już nigdy nie pozbędę...
A jestem wdzięczna mojej mamie i mojej kuzynce, no i oczywiście mężowi, że byli od początku i są. A reszta, jest w chwili obecnej da mnie nieważna. 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora