dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> CIĄŻA PO STRACIE
Nie jesteś zalogowany!       

BÓL:((
ewela8183  
30-01-2014 16:58
[     ]
     
Jak sobie radzić po stracie kochanego, długo wyczekiwanego dziecka, jak wrócic do normalnego zycia, jak zaplanować kolejną ciąże. Od smierci córeczki mijaja 2 miesiace a ja pograżam się w coraz większej depresji, nie radzę sobie z niczym :(( 


Re: BÓL:((
iwona123  
30-01-2014 17:10
[     ]
     
Niestety 2 miesiące to bardzo krótki czas...teraz dopiero powoli zaczyna docierać do Ciebie co tak naprawdę się stało...tęsknota jest coraz większa...bardzo mi przykro że Twoja córeczka odeszła...przytulam Cię bardzo mocno a dla córci kolorowe światełka(**)(**)(**) 
Iwona mama aniołka Szymonka ur 02.08.2013 zm 24.09.2013[*][*][*]
Adasia 30.08.2014 i córeczki w brzuszku <3

Re: BÓL:((
JoanSz  
30-01-2014 17:38
[     ]
     
Ewela, to forum i dziewczyny na nim dają wsparcie, poszukaj u siebie grupy wsparcia dla osieroconych rodziców, porozmawiaj z psychologiem, albo z własnym partnerem. Ściskam Cię mocno, my wiemy co czujesz :*:* Twojej Córci wysyłam do samego nieba cieplutkie światełka (*)(*)(*) 
Joan Mamusia Maksia ur.zm. 01.10.2013 (41tc)
Aniołek +8tc

Maksiu https://www.youtube.com/watch?v=RWKtE

Re: BÓL:((
maigka  
30-01-2014 21:16
[     ]
     
ściskam Cię mocno - moim zdaniem trzeba czasu...a w pewnym momencie wyjdzie słońce - trzymam kciuki za Twoje a dla Aniołków (*)(*)(*) 
Mama Aniołka Igorka (ur.zm.25.07.2011 r.)

Re: BÓL:((
patrycja grzybowska  
31-01-2014 14:34
[     ]
     
bol nigdy nie mija tylko z czasem staje sie inny przytlumiony ale sama zobaczysz ze kolejne malenstwo da ci sile 
mama- ANDRZEJKA ur.w 24 tyg.ciązy (ur.30.11.2006- zm. 3.12.2006)
mama 6 letniej Amelki
i malutkiego Antosia

Re: BÓL:((
Magda2012  
03-03-2014 23:55
[     ]
     
Ogromnie Ci współczuję. I niestety dokładnie wiem, co czujesz. Nasz Mikołaj umarł niemal półtora roku temu. Bardzo trudna droga przed Tobą. I bardzo bolesna. Każda z nas jest inna, reaguje i przeżywa inaczej. Daleka jestem od radzenia Ci czegokolwiek. Powiem Ci, jak było u mnie. Może coś wyda Ci się pomocne. Nie przywiązuj się do brzmienia słów, piszę je w emocjach, pamięć pracuje. Każda z nas mowi, pisze inaczej. Takie pisanie zawsze jest czymś innym niż pisanie.
Także pragnęłam jak najszybciej zajść w ciążę, najlepiej od razu w pierwszym cyklu po porodzie. Żeby jak najszybciej wypełnić brzuch nowym życiem. Miałam w sobie ogromną niezgode na cierpienie. Po powrocie do domu byłam bliska odebrania sobie życia. To, co dla mnie było ważne i przyczyniło się do stanięcia na własnych nogach to spotkania z przyjaciółmi, którzy oprócz wspólczucia i bycia wnosili w moje życie normalne życie - swoje opowieści o codziennych i niecodziennych sprawach. To pomagało na początku. Był też taki czas, kiedy nie miałam siły rozmawiać z kimkolwiek. Wizyta u psychiatry, która okazała się jednocześnie lekarzem z zacięciem psychologicznym. Oprócz leków na sen dostawałam także bardzo konkretne informacje o tym, jakie etapy tego horroru, jakim jest żałoba po śmierci syna, mnie czekają. Oraz współczucie, które nie było litowaniem się nade mną, tylko zrozumieniem, a także konkretne rady związane z funkcjonowaniem. Miałam tez poczucie, że ona kontroluje, czy nie odjeżdżam, czy moje przeżywanie nie jest zagrażające mi samej. Spotkanie z psychologiem jeszcze w szpitalu razem z moim mężem pozwoliło nam przejść przez to piekło razem, bez obawy, że ranimy się nawzajem. Nauczyliśmy się dawać sobie przestrzeń na cierpienie, akceptację asertywności, wściekłości, rozpaczy, żalu. Wszystkiego. Ważne, że razem, bez tabu i niewiedzy, jak się czuje ta druga strona. Zbawienny choć ogromnie trudny i nieraz przypłacony zmęczeniem do szpiku kości okazał się powrót do pracy. Przez 8 godzin moja głowa i dusza odpoczywały od bólu. A nawet, gdy on wracał w trakcie pracy (bo wracał nie raz) miałam znacznie większą motywację do ogarnięcia się. Dawanie sobie pozwolenia na słuchanie swojego ciała i podążanie za rytmem przeżywania żałoby - jesli nie mialam siły na spacer, leżałam, nie miałam siły na jedzenie, nie gotowałam. Nie miałam siły na ludzi, byłam sama. Chciałam płakać, płakałam. Byłam wściekła, krzyczałam. Chciałam czegoś/kogoś - słuchałam swojego głosu wewnętrznego. Moje ostatnie półtora roku było planem minimum. Praca była jedyną aktywnością. Dopiero teraz zaczynam myśleć o czymś więcej niż praca. Bardzo często brałam wolne. Nie myśl, że się zaharowywałam. Słuchałam siebie i czułam,że gdyby nie praca, wszystko byłoby jeszcze bardziej nieznośne. Ostatnim elementem tego procesu (w wielkim skrócie) było zdecydowanie się na terapię - indywidualną i grupową. Wcale nie skoncentrowaną na stracie. Raczej na poskładaniu się do kupy. Ułożenia od nowa priorytetów. Poznania siebie. Oczywiście, Mikołaj i moja nieskończona tęsknota za nim bywała tematem, ale nie dominowała. Dopiero teraz, choć z wielkimi obawami, myślę o kolejnym dziecku i czuję, że jego przyjście na świat nie byloby obciążone nieobecnością Mikołaja, nie byłoby byciem w jego cieniu, wypełnieniem pustki po nim.
I książka - Jak przeżyć stratę dziecka. Powrót nadziei C. Sanders.
Pamiętaj, choć czujesz, że tego nie przeżyjesz - przeżyjesz. 
M.

Re: BÓL:((
konarka  
04-03-2014 11:18
[     ]
     
Ja też uważam, że nie ma co się spieszyć z kolejną ciążą , trzeba przeżyć najpierw żałobę. U mnie najgorsze było 1,5 roku, dopiero po tym czasie byłam gotowa na kolejną ciążę, a i tak nie obyło się bez ogromnego strachu.

Teraz najważniejsze, żebyś słuchała siebie i robiła nic wbrew sobie. Życzę siły, zapalam światełko dla Twojego Aniołka. 


Re: BÓL:((
Alisza  
06-03-2014 23:42
[     ]
     
Bardzo mi przykro, ja też straciłam długo oczekiwane dziecko. Mi dała siłę wiara w Boga i modlitwa oraz wsparcie męża, przyjaciół. Powrót do pracy też pomógł mi trochę szybciej wrócić do normalnego życia. Z czasem będzie lepiej, ale musisz w sobie odnaleźć nadzieję, że jeszcze zaświeci dla Ciebie słońce czego Ci życzę z całego serca.
Dla mnie słońce zaświeciło pół roku po śmierci synka gdy zobaczyłam dwie kreseczki na teście i świeci coraz mocniej nadając życiu sens każdego dnia gdy mogę patrzeć na uśmiech mojej córeczki. 
Mama Olivierka ur. 2.12.2011 (24tc) zm. 5.02.2012 i Soni ur. 30.04.2013

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora