dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> CIĄŻA PO STRACIE
Nie jesteś zalogowany!       

nie potrafie normalnie funkcjonowac...
aga80  
03-02-2009 08:58
[     ]
     
Witam dziewczyny, jestem tu nowa, wiec na początku chce sie z wami

przywitac. W styczniu 2007 roku urodziłam córeczke przez cc, która żyła 5 godzin. W 30tc

dowiedziałam sie ze jest cos nie tak. Pojechałam do Wa-wy na badania, i dowiedziałam się

"Pani dzidzius jest bardzo chory", 2 razy robiono kordo, lecz hodowla nie urosła.

Urodziłam w 36tc. Po sekcji potwierdzono wszystkie wykryte na USG wady. Nie sadzilam, że

moze mi sie to przytrafic... Tak bardzo cieszyłam się poprzednią ciąza i w jednym momencie

odebrano mi wszystko, calą nadzieję. Podwójnie cierpiałam, gdyż tata mojego Aniołka się od

nas wtedy odwrocil i odszedł, bylam sama, gdyby nie rodzice wiem, że nie byloby mnie teraz.

Ułożyłam sobie życie na nowo, wyjechałam na drugi koniec Polski, by zaczac normalnie zyc. W

2 rocznice po stracie malej Alicji zrobiłam test ciazowy, wyszedł pozytywnie, staralismy sie

juz od paru miesiecy o dzidziusia. Lek przed zajsciem w ciązy byl ogromny, lecz teraz kiedy

wiem, ze fasolka jest we mnie, TEN LĘK jest spotegowany. Tak bardzo sie boje,kadzdego dnia

prosze Boga o zdrowe dziecko. Nie potrafie sie cieszyc ta ciązą, nie wiem co sie ze mna

stalo, gdzie moj entuzjazm, gdzie moj usmiech na twarzy. Moj mąz jest ze mna, wspiera mnie

dobrym slowem, to dla mnie wciaz malo. Prosi mnie bym nie czytala o smutnych historiach na

necie...
Powiedzcie mi dziewczyny, jak normalnie funkcjonowac by nie popasc w

depresje???
Jak wyczekac do tego terminu badan(usg gen. i amino) ???
Nie potrafie

zapanowac nad lękiem, boję sie, ze strace moje dziecko, i znowu mezczyzna mnie za to ukarze

i odejdzie...

Dziewczyny, czy sa tu mamy Aniołków, ktore po stracie chorego dziecka,

udalo sie urodzic zdrowego dzidziusia??? Jak życ???

Jak...? 
----------------------------
mama malej Alicji (ur. i zm. 28.01.2007r)

Re: nie potrafie normalnie funkcjonowac...
justka  
03-02-2009 09:24
[     ]
     
Chyba Ci za bardzo nie pomogę moim wpisem. Przede wszystkim bardzo mi

przykro że dołączyłaś do mam które straciły swe dziecko ale równocześnie cieszę się że masz

w sobie nowe życie.Ten lęk będzie nam towarzyszył chyba już do końca obecnej ciąży. Mając

taki bagaż doświadczeń niemożliwym jest wyłączyć się i nie myśleć o przeszłości. Sama

czasami myślę sobie że nie mam już psychicznie siły i że się poddaję. To nie tak że nie

cieszę się z mojego obecnego stanu, tylko ta radość jest inna stonowana, wypełniona troską i

obawami ale jest. Jest też nadzieja i to mnie chyba trzyma przy zdrowych zmysłach( zdrowych

w moim mniemaniu). Ja czekam też na usg genetyczne bo na amnio nie zgodziłam się. Wiem jak

się boisz . Człowiek chciałby mieć już to za sobą ale równocześnie im bliżej badania tym

większy paraliż emocjonalny. Nie ma stuprocentowego panaceum na nasz strach. Wiem nie

pomogłam Ci ale zapewniam o pamięci... 
Adaś(*1995 12tc), Klaudia(1996), Natalia(2001), Staś (35tc 30.04.2008-*14.05.2008) i Pawełek 04.08.2009 :)

Re: nie potrafie normalnie funkcjonowac...
Diana  
03-02-2009 11:54
[     ]
     
Kochana , obaw będzie móstwo i to przez całą ciąże. Ja się boję

ogrooooomnie. Moja sytuacja była inna niż u Ciebie bo moja córeczka usnęła bez przyczyny ,

teraz jestem w 14 tc i boję się ogromnie. Ale forum mówi o dziewcznach które po stracie

urodziły zdrowe dzieciaczki i to mi daje nadzieję.
A moje życie wygląda tak że czekam na

kolejne wizyty , od wizyty do wizyty....
Wierzę że będzie dobrze i u mnie i u Ciebie i u

każdej forumowej mamusi.... 

Nasza Karolinka ur.zm. 28.V.2007 śpij mój Skarbie
śnij, dla Ciebie (*)(*)(*)(*)

Mamusia Szymusia(*09.11.2004) Karolci (*+28.05.2007 - 36tc) Jasia(*09.07.2009) Gabrysia (*29.05.2012) i Alusi (*25.07.2014)

Re: nie potrafie normalnie funkcjonowac...
aga80  
03-02-2009 12:37
[     ]
     
Zastanawiam sie czy my-MAMY tak naprawde mamy wplyw na to czy nasz

dzidzius bedzie zdowy, czy tez nie, czy bedzie Aniołkiem w Niebie, czy też bedzie nam dane

tulić tu, na Ziemi naszego dzidziusia. Mowi sie tyle o czynnikach ryzyka, itp...
Ale czy

to oby nie PRZEZNACZENIE, jakas wyższa moc tym wszystkim

steruje???
------------------------------------ 
----------------------------
mama malej Alicji (ur. i zm. 28.01.2007r)

Re: nie potrafie normalnie funkcjonowac...
Ewa41  
03-02-2009 13:33
[     ]
     
Chyba żadna z mam,która straciła dziecko nie jest już taka radosna jak

wcześniej.Strach i lęk towarzyszy jej choćby bardzo tego nie chciała.
Urodziłam dwoje

zdrowych dzieci po śmierci swojej pierwszej córeczki.Starałam się być spokojna,ale nie

zawsze mi to wychodziło.
Jedynie co mogę powiedzieć to warto było ponieść wszelkie trudy

fizyczne i psychiczne.
Uczę się do tej pory życia z różnymi lękami...
Serdecznie

pozdrawiam i mocno trzymam za Was kciuki-Ewa41 mama Agnieszki<*> Agaty i Kuby. 


Re: nie potrafie normalnie funkcjonowac...
Jadzia  
03-02-2009 14:04
[     ]
     
Witaj!!! moja sytuacja jest identyczna jezeli chodzi o twoja

córeczke,jadowiedziałam sie o Wadach mojego synka w 32 tyg ciąży były to rózne wady ogólnie

masakra:(( synek zmarł 10h po porodzie teraz jestem w 10 tyg ciazy i tez tak jak ty boje sie

tych holernych badan prenat itd . termin badan mam na 19.02 lecz mimo leku czuje iz wszystko

bedzie dobrze mam aniołka który nad nami czowa i bardzo dózo dobrych mysli , moze łatwiej mi

przyjąć to co sie stało z powodu iz mam w rodzinie (dalszej) dziewczynke która jest pow

chora na serce itd. wiec widze jak cierpi i dziekuje BOGU ze mój Kacperek niemusi

doswiadczac tego bólu!!!

Gorąco pozdrawiam i życze dóżo siły i wiare w samą siebie

oraz dóżo spokoju

mama Karolka i Aniołka Kacperka (11.03.08 zm.12.03.08)

Href="http://kacpereksowka.pamietajmy.com.pl/index.php"

target="_blank">http://kacpereksowka.pamietajmy.com.pl/index.php
 


Re: nie potrafie normalnie funkcjonowac...
Doncia08  
09-02-2009 23:54
[     ]
     
witaj ja urodzilam martwą córeczke w 26 tc bo malutka się owinęła

pępowiną i udusiła się niestety!!!Bardzo to przezyłam i przezywam mimo ,ze minęlo juz 5

miesięcy od tamtego zdarzenia!!!Jednak pragnienie o kolejnej ciązy pojawilo sie mozna rzec

natychmiast po stracie małej!!!Odczekałam swoj czas na regeneracje i teraz mam zamiar począc

działania!!!Ale tak samo jak ty bardzo się boję,żeby wszystko było dobrze, żebym nie

zwariowała gdy juz bedę w ciązy!!!Ale wierzę,że bedzie dobrze,wszystko sie pouklada bo mam

tam w niebie swojego osobistego aniołka,który nade mną i nad całą nasza rodzinką czuwa!!!I

to mi pomaga!!!Mimo,ze mam już 2 ziemskich chlopców to pragnienie o kolejnej dzidzi jest

bardzo silne i nie zamierzam z tego pragnienia zrezygnowac pod żadnym względem bo tak pragne

wypełnic tę pustkę po stracie małej!!!Nie chcę jej zastąpic-nigdy -ona zawsze jest i bedzie

w moim sercu i myślach i zawsze bedzie obecna w naszym zyciu!!Ja tylko chcę móc choc troszkę

zabliźnic te rany po stracie Julci i znowu chcę zostac ziemska mama!!! Pozdrawiam cię i

trzyam kciuki!!!Będzie dobrze!!! 
Dorcia

Re: nie potrafie normalnie funkcjonowac...
mamantos  
10-02-2009 22:52
[     ]
     
witaj:)
Rozumiem Ciebie kochana co

czujesz....
Miałam podobna historie lecz nie do konca...w 2005 w pazdzierniku zaszlam w

ciaze, nie byla ona planowana, ale z czasem dotarło do mnie ze bede matka i ze trzeba

wszystko zrobic zeby byc najlepsza mamka... Zrobilismy badania prenatalne w okoliach 24 tyg

ciazy, w okolicach moich urodzin, pamietam to, bo akurat siostry przyjechaly do nas i byly

ze mna na tym badaniu, bo mezusiowi cos nie pasowalo.. I Pani bada poszczeglne organy, i

mowi ze dobrze, tylko dziecko troszke mniejsze, doszla do serduszka i zamilkła..Nawet nie

miałam cienia podejrzenie ze moze byc nie tak, choc poczatek ciazy byl dla mnie stresujacy

bo mialam krwiaka..
I pani doktor powiedzial, ze podejrzewa skomplikowana wade serduszka,

ale uspokoila nas ze w razie co da sie leczyc...i kazala przyjsc za kilka tyg na jeszcze

jedno badanie...
Na kolejne badanie poszlam z mezem i powiedziala, nam ze niestety jest

to skomplikowana wada serduszka tga+vsd, ale jest szansa na uratowanie..ja duzo plakalam,

choc ani na chwile nie pomyslalam ze moglibysmy stracic naszego Antosia... no i znowu łzy mi

napływaja...znowu wszystkie wspomnienia wrócily...ale musze napisac ci dalej, bo za duzo sie

rozpisalam...Chodzilismy na badania do kardiologa dzieciecego i niestety potwierdzil te

przypuszczenia, ale powiedzial, ze beda robic co w ich mocy, odrazu po porodzie miala byc

operacja...Byłam spokojna...i nadszedl ten ferelny 36 tydzien, 19 czerwiec 2006,

dowiedzielismy sie ze Antos obumarl we mnie...Nie moglibysmy, i nadal nie mozemy sie

pogodzic ze strata,,,Urodzilam Antosia 20 czerwca o 18, niestety nie widzialam go, nie

dotnelam go, nie bylam na pogrzebie...po prostu nie dalam rady, choc teraz teg bbb

zaluje...Mąż byl i jest wielkim wparciem dla mnie, choc stalismy sie bbb nerwowi....Po

odejsciu Antosia czesto bywalam na cmentarzu i nie chcialam slyszec o dzieciach, bo mialam

juz swojego aniołka...
Choc szybko mi przeszlo, jak wrocilam do pracy w sierpniu, to od

wrzesnia zaczelismy starac sie o dzidzie...mijaly dlugie miesiace i nieudane próby, w

styczniu moja kochana siostra zachodzi w ciaze, ja nie potrafie sie cieszyc, ale ona jak

najbardziej mnie rozumie, bo Antos był długo oczekiwanym pierwszym wnukiem, siostrzencem,

bratankiem.. Cala rodzina mocno przezyla jego odejscie...
Wreszcie stwierdzilam, ze nie

ma co na sile myslec o dziecku i zaczelo sie duzo dziac w moim zyciu, reorganizacja firmy,

szukanie dzialki budowlanej i przygotowania do rejsu po Bałtyku..
I jestesmy na rejsie i

mialam dostac okres i cos go nie widac, nawet nie pomyslalam o ciazy, a o zmianie

klimatu..Długo sie zbieralam zeby zrobic test ciążowy, chyba po 3 tygodniach i zobazylismy 2

kreski...Ja odrazu sie poryczalam i mowilam mezusiowi, ze sie boje tej ciazy, ze kolejnej

straty nie przezyje...Ciaza byla pelna strachu, codzienne liczenie ruchów, naprawde niekiedy

wpadalam w paranoje..Skurcze z ciaglego stresu zaczely sie okolicach 16 tyg, wiec wogole

strach, 24 tydzien badania prentalne i odetchnelismy, bo ta sama Pani doktor powiedziala nam

tym razem dobra nowine, dziecko jest zdrowe...Bylismy szczesliwi i czulam ze tym razem

bedzie córcia i tak sie stalo w 37 tyg ciazy urodzilam o 4:20, 3 grudnia 2007 zdrowa i cudna

córeczke...
Ma teraz rok i 2 miesiace i jest naszym cudnym szczesciem, codziennie uczy

sie czegos nowego, a najfajniejszym slowem jest dzidzi i tata...choc mama tez wola..Wogole

bedzie chyba jakas tancerka, bo tylko uslyszy muzyke juz tanczy, uwielbia komputery i swoje

zabawki..
Takze jak widzisz, po trudnych chwilach nadchodza te cudowne..Wiec kochana do

góry głowa, zycze pełni optymizmu, radosci i cudnego dziecka za kilka miesiecy..
jak masz

ochote to napisz na gg: 1603770
MAdzienka mamka
Martynki ur. 3 grudnia 2007

Href="http://www.zulu.vdl.pl/index.php?option=com_expose&Itemid=53"

target="_blank">http://www.zulu.vdl.pl/index.php?option=com_expose&Itemid=53

i

aniołka Antoska + 20 czerwca 2006

target="_blank">http://antosfirlej.pamietajmy.com.pl/
 

Ostatnio zmieniony 17-02-2009 12:03 przez mamantos

Re: nie potrafie normalnie funkcjonowac...
Marlena  
14-02-2009 19:55
[     ]
     
Witaj!!! Ja stracilam Mojego syneczka Tomulka w 27tyg ciazy. Stalo

sie to nagle, ciaza przebiegala prawidlowo- nagle podczas snu odeszly mi wody.... nic sie

nie dalo zrobic- od razu powiedziano mi, ze po maksymalnie 48godz bede musiala urodzic(te

48godz to po to, by zadzialal celeston- na rozwoj plucek i zebym mogla dostac dwie potrzebne

dawki). Kazdy dr uspokajal mnie- Moj Tomulek byl duzy, wazyl 1172g- mowili, ze bedzie zyl-

zrobiono mi cc a Syneczek zyl tylko 1godz i 43min. Powiedziano mi ze czasami tak sie zdarza,

ze nie ma przyczyny pekniecia pecherza plodowego- ja zdrowa, Syneczek zdrowy- ze nie chcialo

Mu sie zyc... ze nie walczyl... Teraz jestem w 12tyg ciazy, moglam sie starac po 5

miesiacach i udalo sie za pierwszym razem :-) Nie wyobrazalam sobie jednak,ze to bedzie

ciagly strach, jakby czekanie, na plamienia, na skorcze... mam paciorkowca z grupy B, moj

gin mnie uspokaja- ale ja nie potrafie byc spokojna.... boje sie, ze wszystko sie

powtorzy... nie wiem jak sie chronic, jak chronic Moje Malenstwo... nie uspokajaja mnie

slowa, ze ciaza przebiega prawidlowo, ze nic sie nie dzieje... wtedy tez NIC nie zapowiadalo

tragedii... Moj Maz jest dobrej mysli, tez mi powtarza zebym nie czytala tych forow,

blogow... Rozumiem Twoj strach. Okradziono nas z macierzynstwa, a kolejna ciaza po stracie

jest odarta z radosci, beztroski- jest trudnym czasem... a tu jeszcze 27tyg do konca- jak

je przezyc? Ja nie poznalam recepty... 
__________________________________

Tomulek(27tc)
Dzieciątko(12tc)
Maleństwo (6tc)

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora