dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> CIĄŻA PO STRACIE
Nie jesteś zalogowany!       

Minęło tyle lat............ a serce ciągle łka
KRYSTYNA  
31-07-2008 22:18
[     ]
     
Moja historia rozpoczyna się w 2000 roku ....... Nowy Wiek , nowe

nadzieje i nasz ogromna radość że po kilku latach małżeństwa będzie z nami nasz wymażona i

wyśniona kruszyna. Ciągle wircący się bobas który nie daje mi odpocząc nawet na chwilę. Boże

co to były za códowne chwile. Niestety jak się później okazało miały skończyć się tragicznie

i to pod okiem specjalistów którzy nie chcieli słuchać tego co mam do powiedzenia, że coś

jest nie tak, że dzicko nagle zaczęło być ospałe, że ja czuję że dzieje się coś złego

........( ponieważ miałam w pierwszej ciąży zatrucie ciązowe od 30 tc przebywałam w

szpitalu) ....................... i 04.04.2000 r 38 tc cisza .......... KTG milczy.....

lekarze wzruszają ramionami.....już za późno na co kolwiek.....06.04.2000 r. o godz. 22.10

urodził się Kubuś - nasz wyczekiwany, wysniony synek rodził się już martwy. Najgorszemu

wrogowi nieżyczę tego co my wtedy przeżyliśmy. Za tydzień miało być cesarskie cięcie ze

względu na gestose. Tylko ja do tej pory nie mogę zrozumieć dlaczego lekarze traktowali mnie

jak panikarę a choć przez chwilę nie posłuchali tego co mam do powiedzenia, zresztą położne

również nie są bez winy. Kilka miesięcy później zaszłam ponownie w ciążę i tym razem chyba

według Boga nie zasłużyłam na to aby cieszyć się moim maleństwem - Agusia przyszła na świat

również już jako aniołek 08.08.2001 r o godz 10.50 . W 33tc z niewiadomych przyczyn zanikło

tętno.
Kolejny raz zawalił się cały świat. Pamiętam że będąc którejś październikowej

niedzieli w kościele na mszy akurat trafiłam na chrzest. Chrzciła moja koleżanka, po kilku

minutach musiałam wyjść ponieważ niezależnie odemnie łzy lały mi się strumieniami i nie

umiałam nad tym zapanować. Bo przecierz był to czas że gdyby było wszystko dobrze to mógłby

być nasz chrzest - naszej Agusi. Długo nie mogłam dojś do siebie, nie mogłam oglądać filmów

z udziałem dzieci, nie mogłam przbywać tam gdzie bawiły się dzieci albo mamy spacerowały z

wózkami bo zaraz płakałam. Męczyły mnie sny o dzieciach. Ciągle śnił mi się sen, który

pamiętam do dziś że stoję nad ogromnym potokiem na bardzo wysokim brzegu, ciemność w około i

tylko na drugim brzegu widzę dwie maleńkie, białe postacie wołające mamusiu...a ja nie mogę

ich dotknąć pomimo, że wyciągam ręce i chcę je przytulić. Ktoś kto nie przeżył takiej

tragedi nigdy nie tego nie zrozumie.
Po szeregu badań, biopsji i innych rzeczy z których

i tak nie doszukano się przyczyny naszych tragedi - tzn. drugiej ciży ponieważ pierwasz

ciąża zakończyła się tragicznie tylko i wyłącznie z winy lekarzy że nie zareagowali a tętno

zanikło z powodu zaciśnięcia się węzła na pępowinie - zdecydowaliśmy się po raz trzeci.

Trafiłam tym razem na wspaniałą Paną doktor , która prowadziła moją ciążę od 28 tc

przebywałam już cały czas w klinice pod ścisłym nadzorem lekarzy i tak w 1 dniu 33 tc

przyszła na świat nasz kruszyna Oliwia. Tym razem lekarze posłuchali moich przeczuć że

dzieje się coś niedobrego z dzieckiem mimo że dopler nie wykazywał nic niepokojącego. Tylko

jakiś wewnętrzny głos mówił mi że jeżeli lekaże nie powezmą natychmiastowej decyzji o cc to

dziecko nie przeżyje do rana i dzicko nagle bardzo się uspokoiło, nie kopało, nie

wierciłosię.... a muszę przyznć że dała mi popalić w brzuszku - i 30.03.2003 r o godz. 00.25

przyszła na świat nasza córeczka.
W tym roku skończyła 5 lat jest wspaniała, mądra,

śliczna i wogóle cudowna.
Po urodzeniu jeszcze jak się okazało czekała nas kolejna walka

o jej życie. Najgorsze co pamiętam to uczucie bezsilności. Choć czasem jej życie wisiało na

włosku to starałam się wierzyć że będzie dobrze chocaż czasem brakowało mi już sił. Ale mimo

wszystko jest dobrze. Nikt nawet nie chce wierzyć że nasze dzicko urodziło się jako

wcześniak. Jest wysoką( najwyższą ze swojego rocznika w przedszkolu)śliczną i bardzo

rozgarniętą dziewczynką. Powoli zaczynamy się zastanawiać nad rodzeństwem dla niej ale

narazie jest to bardzo trudna decyzja.
Mimo że od naszych tragedi minęło już wiele lat to

wspomnienia powracają jak bumerang wyciskając łzy - tak jak przez cały ten czas kiedy piszę

ocieram łzy, które cały czs płyną po policzkach. Czas tak naprawdę nie goi ran on je może

tylko zabliźnia, ale i tak często się otwierają i bardzo bolą. I ciągle nasuwa się pytanie :

Dlaczego??????????????????????
Gdyby coś jeszcze stało się mojej córeczce Oliwi to

chyba nie miałabym już po co żyć. Pomimo kochającego i bardzo dobrego męża - pustka byłaby

zaduża................................
Krystyna mama Aniołka Kubusia (+ 38 tc) Aniołka

Agusi (+33 tc) i cudownej, kochanej Oliwii. 


Re: Minęło tyle lat............ a serce ciągle łka
dziunka  
01-08-2008 08:21
[     ]
     
Witaj
Bardzo rozumiem twoja strate ;ja rowniez stracilam coreczke w

26tc;przez wysokie cisnienie 195/220;i tez rodzilam moja coreczke ktora zasnela mi w

brzuszku;duzo w tym winy lekarza ;jednak nie tracilam nadziei myslaalam jednak ze sie obudzi

cala dobe leazalam z nia w brzuszku dotykalam brzuszek ruszlam nim by Amelka sie poruszyla

;jednak rano lekarz przyszedl zrobil ponowne usg i uslyszlam po raz drugi serduszko nie

bije!!!!!!!!!!!!!
Jak sie dowiedzialam ze bede musiala urodzic doznalam szoku ;jak

rodzic???zapytalam blagalam o cc o to by mnie uspali zrobili ze mna cokolwiek jednak nie

chcieli tego sluchac;dostalam czopek i czekanie na bole ;tak jak piszesz nikomu rowniez tego

nie zycze;tej swiadomosci ze nie uslyszysz placzu.......;po porodzie widzialam Amelke chodz

bardzo sie balam byla czysciutka sliczna wazyla 650gr 32cm .........
Pogrzeb nastepne

straszne przezycie dla calej rodziny dla mojej coreczki 7-letniej ktora tak oczekiwala

siostrzyczki;;
Pokoik po dzien dzisiejszy jest i bedzie lozeczko mebelki ciuszki;ja tez

nigdzie nie chodze tam gdzie sa malutkie dzieci jak slysze placz takich malenstw serce mi

peka ;jak slysze ze kolezanki zachodza w ciaze jest zal dlaczego ja nie moge!!!
po

porodzie po 2ms zaczelimy strania bo nie wyobrazam sobie nie miec dziecka okazalo sie ze

nasze starania sa na marne ;wyniki wykazaly w miedzy czasie ze mam tarczyce niedoczynnosc

hashimoto ;kolejny szok ;pytanie ile jeszcze ;jak dlugo dlaczego ja!!!minelo pol roku

marzylam by juz miec w brzuszku moja kruszynke....jednak nie jest mi to dane

Sciskam

mocna o jestem z Toba

Mama Aniolka 27.01.2008 
dziunka



Re: Minęło tyle lat............ a serce ciągle łka
Pysia  
01-08-2008 20:21
[     ]
     
Wszyscy jesteśmy z Tobą.Każdy z nas na tym forum przeżył

tragedię i wiemy co możesz czuć.Trzymaj się 
Ada
http://www.swiatelkapamieci.pl/2007/1420-pamieci--patrycja-turzy-03052006-20022007.html
To nieprawda że Ciebie już nie ma

Re: Minęło tyle lat............ a serce ciągle łka
Janoula  
08-08-2008 22:33
[     ]
     
Krystyno,

I ja mialam gestoze... stracilam mojego

Krzysia w 28 tygodniu ciazy... bardzo wysokie tentno 220/ 140... Krzysieniek zyl 14

godzin.... a lekarze tylko mi tlumaczyli, ze "piorun dwa razy w to samo drzewo nie

strzela",... ze "to dotyczy tylko pierwszych ciaz"..... JA WIEDZIALAM ZE TAK

NIE JEST!!!! Ze to co oni pleta jest absurdem, brakiem wyksztalcenia! Brakiem wrazliwosci i

dociekliwosci skad sie bierze gestoza!!!! Tak mi przykro, ze Ty przechodzilas przez to dwa

(3?) razy!!!! Ciesze sie z Twojej zyjacej na ziemi coreczki i wierze ze doczeksz sie jeszcze

na rodzenstwo dla niej na ziemi.

Kochana - jakbys chciala ze mna popisac troche o

gestozie - ja juz pisalam na stronach dlaczego - ale zapraszam prywatnie

joanna.bajek@yahoo.pl

u mnie minelo zaledwie 7 i pol miesiaca.... serce lka... chyba

nigdy nie przestanie.

Asia
mama Krzysia (*+27.12.2007) 


Re: Minęło tyle lat............ a serce ciągle łka
patrycja grzybowska  
08-08-2008 23:21
[     ]
     
nikt nas nie zrozumie jak my same nawzajem


ściskam mocno 
mama- ANDRZEJKA ur.w 24 tyg.ciązy (ur.30.11.2006- zm. 3.12.2006)
mama 6 letniej Amelki
i malutkiego Antosia

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora