Witamy Cię na naszej stronie. Pragniemy by to miejsce stało się azylem dla osieroconych rodziców. Zależy nam aby tacy rodzice stracili owo nieznośne poczucie wyjątkowości, którego zapewne doświadczają w swoim środowisku, by mogli podzielić się swoim bólem, tęsknotą, trudem, drobnymi radościami, by mogli opowiedzieć o swoim dziecku. Pamiętaj, nie jesteś sam.

Kolejny Dzień Dziecka Utraconego. Dla niektórych będzie to następna rocznica, piąta, dziewiąta, piętnasta, a dla innych świeża (zbyt świeża) rana. Dzień Dziecka Utraconego to nie jest "Święto" jak niektórzy sugerują. To nie jest wyłączny dzień w którym wspominamy nasze dzieci. Nasze dzieci żyją w nas przez cały rok, całe lata i zawsze w każdej sekundzie życia mamy je w pamięci.

Jego pomysł narodził się z potrzeby mówienia światu o naszym bólu, a także z konieczności dokonania zmian w świecie, który ucieka od śmierci i od cierpienia, za wszelką cenę wmawiając ludziom, że "wszystko będzie dobrze, uśmiechnij się". Nie. Nie będzie dobrze. Długo nie będzie dobrze, ale w końcu, wierzcie mi, uda się zagoić tą ranę, mimo, że na zawsze pozostanie RYSA na duszy. Trzymajmy się razem. 
 

To wszystko nie miało sie tak skończyć

Pod koniec maja zrobiłam test który wyszedł pozytywnie.Radość przeplatala sie ze strachem i niepewnością.Trzecie Dziecko,nasz mały Okruszek.1 czerwca wizyta u ginekologa.Był ze mna Robert.Nasze przypuszczenia się potwierdziły.Piękny prezent...Dziecko na Dzień Dziecka.Termin narodzin 17 stycznia,my mamy 19 :) Tak zaczęło sie moje wielkie odliczanie i sledzenie rozwoju mojego Maleństwa....tydz.5...tydz.6... .. tydz.9 u chłopców wykształcają się jądra,tydz.10 dziecko jest bardziej odporne na czynniki zewnętrzne,tydz.11 ma już 50,60 mm. długości.Tak to trwało do 17 tygodnia.Bo tylko tyle żył mój Michaś.Trafiłam do szpitala z wysoką temperaturą.Badania wykazały stan zapalny pęcherza i wysoki poziom CRP.Na usg wyszło jednak ,że z maleństwem jest wszystko dobrze i...będzie Synek.Cieszyłam się''aż'' jeden dzień.Następnego dostałam krwawienia i skurczy.Ten dzień był okropny jednak noc okazała się gorsza.Odeszły mi wody.''Tej ciąży nie da się już uratować''.Te słowa już zawsze będą brzmiały w mojej głowie jak wyrok.Mój mały Michaś!! Mój Okruszek umiera!!!dusi się we mnie!!!...a ja nic nie mogę zrobić...Poród Michasia trwał 12 godzin.Już nie żył.Dzisiaj miałam mieć wizytę u ginekologa...za pózno...na wszystko już za pózno...Michasia nie ma!!!Dlaczego!!!Boże dlaczego??Chyba jesteśmy rozliczeni za wszystkie grzechy do końca mojego życia.Zamiast kupować łóżeczko i wózek my kupiliśmy trumienkę i miejsce na cmentarzu.Zamiast niebieskich ciuszków,kocyk w który owiniemy malutkie,niespełna piętnasto centymetrowe ciałko naszego Michasia.Jutro pogrzeb...

Spij słodko mój Aniołku, na zawsze pozostaniesz w moim sercu.Mama bardzo Cię kocha Michałku{*}

 

 

Już ponad dwa tygodnie po śmierci mojego Maleństwa i nadal boli...Widziałam Go.Widziałam te małe nóżki ,rączki,paluszki.Tak się cieszę,że mogłam Go zobaczyć,ze pochowałam.Ma swoje miejsce.I tylko ta samotność dobija dodatkowo.Świat biegnie dalej,wszyscy jakby zapomnieli,a ja tkwię w tym jak w letargu.