To wszystko nie miało sie tak skończyć
Pod koniec maja zrobiłam test który wyszedł pozytywnie.Radość przeplatala sie ze strachem i niepewnością.Trzecie Dziecko,nasz mały Okruszek.1 czerwca wizyta u ginekologa.Był ze mna Robert.Nasze przypuszczenia się potwierdziły.Piękny prezent...Dziecko na Dzień Dziecka.Termin narodzin 17 stycznia,my mamy 19 :) Tak zaczęło sie moje wielkie odliczanie i sledzenie rozwoju mojego Maleństwa....tydz.5...tydz.6... .. tydz.9 u chłopców wykształcają się jądra,tydz.10 dziecko jest bardziej odporne na czynniki zewnętrzne,tydz.11 ma już 50,60 mm. długości.Tak to trwało do 17 tygodnia.Bo tylko tyle żył mój Michaś.Trafiłam do szpitala z wysoką temperaturą.Badania wykazały stan zapalny pęcherza i wysoki poziom CRP.Na usg wyszło jednak ,że z maleństwem jest wszystko dobrze i...będzie Synek.Cieszyłam się''aż'' jeden dzień.Następnego dostałam krwawienia i skurczy.Ten dzień był okropny jednak noc okazała się gorsza.Odeszły mi wody.''Tej ciąży nie da się już uratować''.Te słowa już zawsze będą brzmiały w mojej głowie jak wyrok.Mój mały Michaś!! Mój Okruszek umiera!!!dusi się we mnie!!!...a ja nic nie mogę zrobić...Poród Michasia trwał 12 godzin.Już nie żył.Dzisiaj miałam mieć wizytę u ginekologa...za pózno...na wszystko już za pózno...Michasia nie ma!!!Dlaczego!!!Boże dlaczego??Chyba jesteśmy rozliczeni za wszystkie grzechy do końca mojego życia.Zamiast kupować łóżeczko i wózek my kupiliśmy trumienkę i miejsce na cmentarzu.Zamiast niebieskich ciuszków,kocyk w który owiniemy malutkie,niespełna piętnasto centymetrowe ciałko naszego Michasia.Jutro pogrzeb...
Spij słodko mój Aniołku, na zawsze pozostaniesz w moim sercu.Mama bardzo Cię kocha Michałku{*}
Już ponad dwa tygodnie po śmierci mojego Maleństwa i nadal boli...Widziałam Go.Widziałam te małe nóżki ,rączki,paluszki.Tak się cieszę,że mogłam Go zobaczyć,ze pochowałam.Ma swoje miejsce.I tylko ta samotność dobija dodatkowo.Świat biegnie dalej,wszyscy jakby zapomnieli,a ja tkwię w tym jak w letargu.